Są śluby wyjątkowe, które często wspominamy, Pary z którymi świetnie się współpracuje, piękne plenery, które niemalże “same się robią”. Tak właśnie było w przypadku Pauliny i Marcina.
Wszystko odbyło się w miejscowości Wilcze, malutki klimatyczny kościółek, piękna sala, ładna pogoda chociaż już baliśmy, że będzie padać – czego chcieć więcej? Na reportażu widać prawie cały przekrój zjawisk atmosferycznych, zabrakło tylko śniegu i tęczy, taką mieliśmy kapryśną pogodę 🙂 Chociaż z Pauliną i Marcinem nie znaliśmy się wcześniej, mieliśmy wrażenie jakbyśmy znali się już kilka lat, dlatego w ten dzień stres zastąpił śmiech i dobry humor 🙂 Wspominając ten ślub ciągle słyszę jak w momencie wciskania przez Paulinę na palec Marcina obrączki, jak ktoś z gości krzyknął “na majsło!”.
Ten plener był dla nas małym wyzwaniem, przez to, że zaliczyliśmy deszcz, mgłę, silny wiatr, a ja na domiar złego byłam już lekko przeziębiona, co utrudniało mi górską wędrówkę. Zrobiliśmy wiele zdjęć podążając do celu. Też nie wiedzieliśmy, że Paulina idąc w sukni ślubnej będzie taką atrakcją na szlaku i że każdy będzie chciał sobie zrobić z nią zdjęcie, już nie wspomnę o masie życzeń po drodze. Po dotarciu do Schroniska Samotnia, byliśmy tak mokrzy i zmarznięci, że ratowała tylko ciepła kawa . Warto było jednak zaczekać tam i się osuszyć, bo jak to w górach pogoda zmienna jest, w jednej chwili leje jak z cebra, a w drugiej świeci piękne słońce i właśnie to słońce wykorzystaliśmy na wiele fajnych zdjęć, później jak się domyślacie nadeszła mgła, ale na szczęście już nie padało.
P.S. To oni złapali bukiet i muszkę na ślubie Ani i Pawła 🙂
Wesele prowadził: Djwodzirej Mixer
Sala weselna: Pensjonat Siodło Wilcze
Dekoracja sali: Fryzjer – Florysta
Ślub Pauliny i Marcina
Są śluby wyjątkowe, które często wspominamy, Pary z którymi świetnie się współpracuje, piękne plenery, które niemalże “same się robią”. Tak właśnie było w przypadku Pauliny i Marcina.
Wszystko odbyło się w miejscowości Wilcze, malutki klimatyczny kościółek, piękna sala, ładna pogoda chociaż już baliśmy, że będzie padać – czego chcieć więcej? Na reportażu widać prawie cały przekrój zjawisk atmosferycznych, zabrakło tylko śniegu i tęczy, taką mieliśmy kapryśną pogodę 🙂 Chociaż z Pauliną i Marcinem nie znaliśmy się wcześniej, mieliśmy wrażenie jakbyśmy znali się już kilka lat, dlatego w ten dzień stres zastąpił śmiech i dobry humor 🙂 Wspominając ten ślub ciągle słyszę jak w momencie wciskania przez Paulinę na palec Marcina obrączki, jak ktoś z gości krzyknął “na majsło!”.
Ten plener był dla nas małym wyzwaniem, przez to, że zaliczyliśmy deszcz, mgłę, silny wiatr, a ja na domiar złego byłam już lekko przeziębiona, co utrudniało mi górską wędrówkę. Zrobiliśmy wiele zdjęć podążając do celu. Też nie wiedzieliśmy, że Paulina idąc w sukni ślubnej będzie taką atrakcją na szlaku i że każdy będzie chciał sobie zrobić z nią zdjęcie, już nie wspomnę o masie życzeń po drodze. Po dotarciu do Schroniska Samotnia, byliśmy tak mokrzy i zmarznięci, że ratowała tylko ciepła kawa . Warto było jednak zaczekać tam i się osuszyć, bo jak to w górach pogoda zmienna jest, w jednej chwili leje jak z cebra, a w drugiej świeci piękne słońce i właśnie to słońce wykorzystaliśmy na wiele fajnych zdjęć, później jak się domyślacie nadeszła mgła, ale na szczęście już nie padało.
P.S. To oni złapali bukiet i muszkę na ślubie Ani i Pawła 🙂
Wesele prowadził: Djwodzirej Mixer
Sala weselna: Pensjonat Siodło Wilcze
Dekoracja sali: Fryzjer – Florysta